Trzeba wierzyć autorytetom

Posadzimy drzewa po raz siódmy
21 września 2023
Wkrótce otwarcie nowego Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych w Opolu
30 września 2023
Posadzimy drzewa po raz siódmy
21 września 2023
Wkrótce otwarcie nowego Punktu Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych w Opolu
30 września 2023

Trzeba wierzyć autorytetom

Rozmowa z dr hab. inż.  Grzegorzem Wielgosińskim profesorem Politechniki Łódzkiej, Kierownikiem Zakładu Technik Inżynierii Środowiska autorem podręczników oraz wielu publikacji naukowych, krajowych i zagranicznych, ekspertem w dziedzinie przekształcania odpadów.

Zakład Komunalny Sp. z o.o.  w Opolu zamierza utworzyć nowy system gospodarki odpadami pod nazwą  „Centrum Zielonej Transformacji”, którego jednym z elementów jest instalacja termicznego przekształcania odpadów z odzyskiem energii. Budzi to duże emocje mieszkańców. W przestrzeni publicznej funkcjonuje ten temat jako spalarnia. Czy rzeczywiście instalacja termicznego przekształcania to spalarnia?

Grzegorz Wielgosiński: I tak, i nie. Z jednej strony możemy to nazywać „instalacją termicznego przekształcania odpadów”, „zakładem produkcji energii z odpadów”, „elektrociepłownią opalaną odpadami”. Możemy to też nazwać spalarnią, przy czym spalarnia generalnie kojarzy się tylko z prostym spaleniem i unieszkodliwieniem odpadów, natomiast takich instalacji  praktycznie się nie buduje. Zawsze staramy się odzyskać energię zawartą w odpadach, a więc bliżej nam do elektrociepłowni opalanej odpadami, niż do takiej prostej, najzwyklejszej spalarni odpadów.

Jaki realny wpływ ma taka instalacja na środowisko?

Niewielki, bo obowiązujące  przepisy prawne wymuszają minimalizację oddziaływania na środowisko znacznie bardziej, niż w przypadku znanych nam i akceptowanych obiektów opalanych węglem, czy biomasą. W związku z tym to oddziaływanie jest znacznie, znacznie mniejsze i bardzo ściśle przestrzegane i kontrolowane.

No właśnie, mówimy o kontroli, ale jeżeli sprawdzimy dane  w Internecie, to pojawia się dużo informacji na temat emisji dioksyn i furanów. Budując instalację możemy być pewni, że dioksyny nie będą nam zatruwać otoczenia?

Dioksyny to związki chemiczne, które powstają praktycznie we wszystkich procesach spalania, również innych procesach wysokotemperaturowych, np. hutniczych czy produkcji koksu. Towarzyszą nam od niepamiętnych dziejów, próbki dioksyn odnajdujemy w osadach geologicznych datowanych nawet na 3000 lat temu na obecnych terenach ziem polskich, gdzie o osadnictwie nie było mowy, potem wzrosły bo palono ogniska domowe. Emisje dioksyn z nowoczesnych instalacji są minimalne. Stężenie dopuszczalne w spalinach to jest jedna dziesiąta nanograma na metr sześcienny!

Co to znaczy jedna dziesiąta?

W dymie papierosowym stężenie dioksyn jest od 2 do 20 nanogramów w m3, czyli wielokrotnie więcej, niż w dymie z instalacji przekształcania  odpadów, gdzie systemy oczyszczania spalin są bardzo dobrze rozbudowane i tak skonstruowane, żeby dotrzymywać te bardzo ostre normy.  W ciepłowni na kocioł węglowy dopuszczalne stężenie pyłów wynosi 100 miligramów, a w nowoczesnej spalarni tylko 10 miligramów. Siłą rzeczy taka spalarnia musi wielokrotnie mniej oddziaływać na środowisko. Za 2019 rok w Polsce udokumentowano 270 g całkowitej emisji dioksyn z wszystkich źródeł, w tym  z gospodarki odpadami 60 g (pożary miejsc gromadzenia odpadów itp.), a ze spalarni poniżej 3 g. Udział spalarni odpadów w całkowitej emisji dioksyn jest zatem poniżej jednego procenta krajowej emisji!!!. A dominuje spalanie w piecach domowych, węgiel czy drewno zawierają chlor, w kotłach tych następuje synteza dioksyn i mieszkańcy nie zdają sobie sprawy z tego, że emitują więcej dioksyn niż takie nowoczesne spalarnie. Kilka lat temu wykonywano badania w uzdrowisku Rabka Zdrój. Stężenia dioksyn mniej więcej trzykrotnie przekraczały wartości dopuszczalne. A w rejonie Rabki nie ma żadnej spalarni odpadów, za to nie brakuje domowych pieców. Zatem stereotyp spalarnia odpadów równa się dioksyny -odłóżmy między bajki.

W takim razie z czego wynika tak duża ilość informacji w sieci, że mają negatywny wpływ na ludzi? To efekt niewiedzy? A może jest celowym działaniem pewnych grup osób?

Z jednej strony na pewno to wynik niewiedzy dlatego, że taki pogląd dominował w latach 90. i z tych lat pochodzi wiele materiałów, które w dalszym ciągu znajdują się w Internecie. Wtedy rzeczywiście emisja dioksyn ze spalarni była bardzo duża. Badania, które prowadzono po roku 2000 pokazały, że wiele mitów na temat toksyczności dioksyn jest nieprawdziwych, w szczególności odnośnie kancerogenności na organizm człowieka. Pojawiające się publikacje o możliwym wpływie dioksyn na organizm człowieka bywają, delikatnie mówiąc, ułomne. Nie są analizowane  np. zupełnie inne źródła emisji dioksyn, które mogą wystąpić w okolicy. Co więcej, nie są analizowane  źródła innych kancerogenów (czynników przyczyniających się przez mutację materiału genetycznego do rozwoju choroby nowotworowej). Największym kancerogenem jest benzo(a)piren, którego 96% w Polsce pochodzi z domowych pieców. Ich stężenia są  oczywiście nagminnie przekraczane w okresie zimowym, zwłaszcza w małych gminach południowej Polski.

Dlaczego budowa centrów zielonej transformacji czy instalacji termicznego przekształcania odpadów wciąż w naszym kraju uznawana jest za innowacyjną i nowatorską, natomiast w innych krajach Europy są to popularne rozwiązania?

To kwestia niewiedzy, bo przecież w całej Europie funkcjonuje 500 tego typu instalacji. Niektóre znajdują się prawie w centrum miasta i nikomu to nie przeszkadza. U nas zdecydowanie jest brak informacji, czy niechęć do pozyskiwania informacji,  najczęściej wierzymy w to, co usłyszeliśmy od znajomego, a nie z publikacji, w której wypowiada się specjalista. Trzeba wierzyć autorytetom. W Polsce mamy w tej chwili funkcjonujących 8 typowych zakładów termicznego przekształcania odpadów. Dziewiąta instalacja w Zabrzu, tzw. kocioł wielopaliwowy, spala pokaźne ilości odpadów. Można pojechać i zobaczyć. I to jest najważniejsze, żeby chcieć pojechać i zobaczyć. W 2010 r., kiedy w Łodzi miała być budowana  spalarnia odpadów, pojechała wycieczka mieszkańców, samorządowców i władz miasta zobaczyć spalarnię w Wiedniu. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Łodzi, połowa uczestników była przeciwnych. W powrotnej drodze nie było nikogo przeciwko, zobaczyli i uwierzyli.

U nas przeciwnicy twierdzą, że może obyć się bez spalarni. Odpadów będzie coraz mniej i tak naprawdę rozwiązanie obecnie stosowane,  zupełnie wystarczy. Cementownie wystarczą bo spalanie jest w lepszych warunkach, czy tak jest faktycznie?

Cementowni w naszym kraju jest kilkanaście, w tym żadna polska, spalają one ok 1.850 mln ton paliw alternatywnych, do przygotowania których wykorzystywane jest ok. 1.1 mln ton frakcji palnej z odpadów komunalnych. Resztę trzeba dołożyć gumy, plastików, żeby uzyskać odpowiednią wartość opałową. W Polsce w 2021 roku powstało ok. 13.7 mln ton odpadów komunalnych i corocznie ich przybywa o ok. 0.5 mln ton. Zgodnie z projekcją instytucji m.in. GUS zatrzymamy się powyżej 15 mln ton odpadów w Polsce i dopiero wtedy ustabilizuje się ilość produkowanych odpadów i złudzeniem jest, że będzie ich mniej dlatego, że muszą być. Np. opakowania – ich używanie wymaga zachowania szczególnych warunków higieny,  nie można włożyć do jednego woreczka ekologicznego kurczaka, ziemniaków, chleba itp. wszystko musi być osobno zapakowane, jest wiele takich przykładów i chodzi o bezpieczeństwo epidemiologiczne, zatem opakowań nie unikniemy.

Aktualnie z Polsce mamy zatem do spalenia ok. 4.5 mln ton odpadów palnych, odejmując cementownie – ok. 1.0 mln ton oraz istniejące spalarnie co zrobimy z resztą? Istniejące spalarnie są w stanie przetworzyć ok.  1.3 ton paliwa alternatywnego. Brakuje mocy przerobowych instalacji, nie ma możliwości spalenia  reszty frakcji palnej odpadów, która nie może być od 2016 roku składowana zgodnie z przepisami. Zatem jest wiele pożarów tego rodzaju odpadów, oczywiście nielegalnych, które są działaniami przestępczymi, powodują ogromną emisję dioksyn, zatem trzeba zbilansować system, domknąć go. Konieczne są: recykling, minimalizacja składowania, a reszta odpadów kalorycznych spalona w nowoczesnych instalacjach z odzyskiem energii. Zatem powinna powstać wystarczająca ilość takich instalacji.

Czy w Opolu musi być taki zakład?

Może być kawałek dalej, może być gdziekolwiek indziej, ale gdzieś te odpady muszą pojechać, a wtedy koszty zdecydowanie znacznie wzrastają dla mieszkańców. Jest szansa, że taka instalacja spowoduje tańszą gospodarkę odpadami właśnie w Opolu. Ceny rosną np. w przetargach na odbiór odpadów komunalnych średnia cena krajowa to 650 zł/tonę za I półrocze 2023 roku, a ceny na „bramie” (opłata za termiczne przekształcenie odpadów) w spalarni to 170-400 zł/tonę, zatem dzięki spalarni będzie taniej.

Zamiast kotła palonego węglem czy biomasą stawiamy kocioł opalany odpadami, frakcją kaloryczną wytworzoną z odpadów. Za węgiel trzeba zapłacić ciepłowni obecnie ponad 1000 zł za tonę, za biomasę od  700 zł za zrębki, za pellet  nawet  do 2 000 zł/tonę, a za odpady to ciepłowni trzeba zapłacić za przyjęcie paliwa alternatywnego i jest szansa na tańsze ciepło.

Ponadto jak już mówiłem, emisje wielu zanieczyszczeń są znacznie, znacznie mniejsze z instalacji termicznego przekształcania z odzyskiem, czy z elektrociepłowni opalanych odpadami, niż w przypadku spalania węgla czy biomasy. Najważniejsze, aby zdać sobie sprawę, że to nie jest przeciw nam, tylko dla nas. Daje szansę na obniżenie, albo przynajmniej ustabilizowanie ceny za odpady i na pewno czystsze powietrze.

Panie profesorze, kluczowe pytanie. Zdecydowałby się pan na zamieszkanie przy takiej instalacji termicznego przekształcania odpadów?

Oczywiście, mnie to w żadnym wypadku nie przeszkadza, bo ja wiem, że to jest po pierwsze bezpieczne, a po drugie znacznie mniej oddziałuje, niż istniejąca dzisiaj w tym miejscu ciepłownia węglowa czy biomasowa. Chciałbym, żeby właśnie takie przekonanie było powszechne, że mnie to nie szkodzi. W Kopenhadze mniej więcej kilometr od pałacu Królewskiego i Parlamentu jest spalarnia o przepustowości 400 tys. ton na rok. Wcześniej była stara spalarnia na 210 tys. ton., którą zlikwidowano. Sto metrów od nowej spalarni są osiedla mieszkaniowe. A na dachu spalarni zrobiono stok zjazdowy, jedyny w Danii, która ma płaskie ukształtowanie terenu. Trzeba sobie to uświadomić , że takie instalacje mogą być nawet w centrach miast. Będąc w Szwajcarii w miejscowości Biel zobaczyłem jakiś podobny budynek. Pomyślałem, że chyba spalarnia odpadów. Patrzę potem na mapę i 100 metrów od spalarni stoją 12-piętrowe wieżowce i Szwajcarom to nie przeszkadza.